Trudne czasy dla kwiaciarni

Taki wpis ostatnio pojawił się na grupie FB Otwieram Kwiaciarnię.

Czytam wielokrotnie Pana wpisy dotyczące rentowności kwiaciarni w owych czasach i niestety nie mogę się do końca zgodzić z opinią ze jest sposób by ten bardzo jak nie bądź trudny dla tej branży czas można jakkolwiek przetrwać…? Otóż uważam, że wiele osób prowadzących kwiaciarnię w mniejszej lub większej miejscowości nie ma możliwości chociażby zakupu towaru za granicą o czym Pan niejednokrotnie wspomina i to dotyczy ogólnie całego asortymentu niestety przeciętny Kowalski prowadzący kwiaciarnię kupuje towar w Polsce, a jak wiemy w obecnym czasie i tak już zbyt wysoka marzą hurtowni? Więc jak ma przetrwać, gdzie markety wypierają cena asortymentu? Niestety nadal twierdzę, że jest to nierówna walka i ta branża niestety dostaje rykoszetem… Wystarczy spojrzeć, ile osób w tej branży już zamknęło swoje działalności…?

Ależ oczywiście nie musi się Pani do końca zgodzić z opinią, że jest sposób by ten bardzo jak nie bądź trudny dla tej branży czas można jakkolwiek przetrwać! Wcale nie będę Pani do tego przekonywał, bo po co? Mam świadomość tego, że wiele osób prowadzących kwiaciarnię w mniejszej lub większej miejscowości nie ma możliwości chociażby zakupu towaru za granicą. Od wielu lat markety wypierają niską ceną asortymentu, i wypierać będą coraz bardziej, zgodzę się również z tym i jest to nierówna walka. Obserwuję to, że wiele osób zamyka kwiaciarnie i na przestrzeni ostatnich lat wiele zamykało a w to miejsce otwierały się nowe, raz mniej raz więcej, taki jest rynek. Więc co nam pozostaje? 31 grudnia, na koniec roku wszyscy razem umówmy się i zamknijmy kwiaciarnie, bo po co prowadzić ten biznes jak nie zarabiamy, dla kogo się starać, skoro nie ma klientów, skąd brać towar, kiedy w hurtowniach i na giełdach ceny wysokie, a w marketach cały czas tanio! Zamknijmy te biznesy, poszukajmy sobie lepszej pracy, najlepiej u kogoś daleko od naszej branży ☹️ A dotychczasowi klienci kwiaciarni niech zaspokajają swoje kwiatowe potrzeby w marketach, w hurtowniach i na giełdach kwiatowych. Myślę, że to dobry pomysł na te czasy.

Żartowałem…

Nie ma złotej recepty na sukces w biznesie w aktualnej sytuacji. Każdy z nas ma inna sytuację, inne możliwości. Ale dlaczego jednym się wciąż udaje a innym nie? Choć robimy to samo, w jednej branż! Mam swoje przemyślenia, robiłem kilka analiz, obserwuję rynek i mam kilka teorii. Nic na to nie poradzę, że komuś się nie poukładało, że nie układało się przed pandemią, przed inflacją to i teraz się nie poukłada. Ale tak działa rynek, wolny rynek, jedni musza odpuścić, poszukać innego sposobu na zarabianie, a w to miejsce wejdą nowi lepiej lub gorzej przygotowani, jednym się uda, inni szybciutko przekonają się o trudach tej branży i zbankrutują w kilka miesięcy. Czy to jest przykre? Taka jest prawda o prowadzeniu biznesu.

Jedynym sposobem jest zadbać o wzrost przychodów, bo koszty zawsze staramy się mieć na niskim poziomie i tu się nic raczej nie uda uszczuplić. Trzeba szukać jeszcze niewykorzystanego potencjału kwiaciarni, trzeba ruszyć się z kwiaciarni i szukać zleceń na zewnątrz. Minęły czasy pasywnego oczekiwania na klienta. Ja cały czas myślę o tym, a szczególnie od marca 2020 roku, kiedy myślałem, że świat się zawalił. Ale się nie zawalił! Ale sytuacja zmobilizowała mnie do tego, żeby pracować już nie na dwa a trzy etaty. Da się… przepracowałem te dwa lata intensywnie, zmodernizowałem firmę, dostosowałem do nowych czasów i na razie nie widzę zagrożenia. Mam dwie kwiaciarnie, pracownie, hurtownię kilkunastu pracowników i nie mogę narzekać. Na razie jedynym moim problemem to brak czasu dla siebie, a rodzinnie z córka i żona to spotykamy się w naszych kwiaciarniach ?. Ale jak już trzeba to mamy czas na urlop, na weekendowy wyjazd, na narty w zimie.

Jednak mając na uwadze to co się dzieje w mojej firmie, również w ostatnim czasie to jednak ja nie zamknę biznesu i będę działał dalej. Jeszcze w grudniu dwa razy zamówię towar w Holandii i przyjedzie pod drzwi mojej firmy. W styczniu zaczynam od wizyty w Holandii, gdzie będę zamawiał asortyment artykułów dekoracyjnych na cały rok, również na przyszłoroczne święta. Znowu zapakuje całego busa roślinami doniczkowymi i odrobina kwiatów ciętych, bo pewnie na to będą czekali klienci moich kwiaciarni, bo do tego ich przyzwyczailiśmy. Jedną kwiaciarnię mamy od 20 lat Bukieciarz w pasażu Carrefour, gdzie 20-30 metrów od witryny naszej kwiaciarni jest ekspozycja niezwykle tanich kwiatów ciętych i wózki z bardzo tanimi roślinami doniczkowymi. Tak już jest od ponad 10 lat, a ja co 5 lat przedłużam umowę dzierżawy i do nikogo nie mam pretensji o to, że sprzedaje tanio. Może to sprzedaje! Ja nie patrząc na to co sprzedaje market sprzedaję swoje, nie tanio a drogo, bo taka strategię przyjęliśmy wiele lat temu. Ważne jest to, aby kupując drogo klient widział różnicę i chyba widzi, bo obroty w naszych kwiaciarniach rosną w porównaniu do poprzednich lat w porównaniu miesiąc do miesiąca.

Teraz pozostaje pytanie, dlaczego u mnie się to spina, a dlaczego innym się nie spina? Dlaczego nam się wciąż chce, a innym opadają ręce? Dlaczego tak jest? Mam swoje teorie, mam swoje obserwacje, bo dociera do mnie bardzo wiele informacji z rynku. Mam wpływ na to co ja robię w swojej firmie, nie mam wpływu na to co robi przeciętny Kowalski w swojej kwiaciarni. Każdy przedsiębiorca decyduje o tym, gdzie otwiera kwiaciarnię, a to ma wpływ na klientów jakich ma w bliższej i dalszej odległości – czy otwiera na wsi, bo tu mieszka i tu będzie mu wygodnie prowadzić biznes, czy w małym miasteczku, czy w większym mieście, czy w taniej lokalizacji, bo nie chce podejmować ryzyka, czy jednak zaryzykuje i wybierze na swoja lokalizację w idealnym miejscu i o odpowiedniej wielkości. Każdy przedsiębiorca decyduje o tym jak będzie wyglądała kwiaciarnia, czy będzie zachwycała wnętrzem i asortymentem przyciągała klientów, czy będzie wyglądała jak zakład pogrzebowy z wystawionymi przed kwiaciarnią wieńcami, powieszonymi na witrynie wiązankami pogrzebowymi w różnych wielkościach i kolorach, bo przecież teraz nie sprzedaje się nic innego jak „pogrzebówka”.

To przedsiębiorca decyduje jaki sposób zaopatrzenia jest dla niego najlepszy – czy kupi od „wozaka” jakich wielu przyjeżdża codziennie, czy w lokalnej hurtowni, czy na giełdzie, czy przez holenderski webshop z dostawą do kwiaciarni czy sam pojedzie do Holandii i wybierze sobie tam na miejscu to co się spodoba i zachwyci? Na szczęście bycie przedsiębiorcą to możliwość wyboru, każdy robi co chce, jak chce, pracuje z kim chce, dla kogo chce, gdzie chce i jak chce. Bycie przedsiębiorcą to również ryzyko, inwestycje, innowacje. Jedni przedsiębiorcy żyją sobie w swojej strefie „komfortu”, choć często jest to po prostu marazm, inni szukają cały czas coś nowego, wypatrując szans w otoczeniu i dopasowując do tych szans swoje pomysły na biznes. Tak więc ja to widzę troche inaczej niż Pani, a o moich doświadczeniach i pomysłach na kwiaciarnię w aktualnych okolicznościach opowiadam na dwudniowym szkoleniu Kwiaciarnia bez falstartu lub dla tych co już działają jakiś czas w branży Kwitnące przedsiębiorstwo. I tu też nie ma przymusu – można skorzystać z tych szkoleń i przyjąć wskazówki jak można to robić lepiej, na konkretnych przykładach, analizując konkretne fakty z różnych działających kwiaciarni, można też dochodzić do wszystkiemu samemu metoda prób i błędów.

Ja zaczynałem 28 lat temu od jednej małej kwiaciarni w małym mieście… A teraz jestem tu gdzie jestem…

Podziel się opinią

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.